poniedziałek, 27 października 2014

Auto(kurza)refleksja...

Autorefleksja czyli zastanawianie się nad samym sobą.
Czynność duszy wykonywana przez oddane żony, matki  i gospodynie - moim zdaniem - albo wcale albo bardzo rzadko...
Codziennej krzątaniny jest tak wiele. Staramy się zatroszczyć o wszystko i o wszystkich, ale zapominamy o sobie. Usłyszymy każdą prośbę, domyślimy się nawet niewypowiedzianych potrzeb najbliższych osób, odgadniemy marzenia tych, których kochamy, odszyfrujemy wszystko, ale rzadko - samą siebie.
Pewna mądra 80 letnia kobieta zapytana o to, czy chciałaby coś zmienić w swoim życiu, gdyby miała taką możliwość ?
Odpowiedziała : Tak, częściej wąchałabym róże !
W pierwszej reakcji na tę historię, jęknęłam gdzieś w środku i pomyślałam :
Chciałabym mieć tak udane życie, aby na koniec dojść do wniosku, że za mało było tylko wąchania kwiatów!
Chwilę potem dostrzegłam, jak wielką wagę nadała ta kobieta chwili zatrzymania pośród codzienności i zrobienia sobie prostej przyjemności.
I zanurzyłam się w autorefleksji.
Pomyślałam o sobie. O tym co lubię? Co sprawia mi przyjemność? Za czym tęsknię?
Tak, jakbym zajrzała do głębokiej studni...a na samym jej dnie były moje marzenia i potrzeby. Wtedy, chyba pierwszy raz, świadomie pomyślałam, że warto do nich sięgnąć, wydobyć je na światło, przypomnieć sobie samej i zawalczyć o te rzeczy - choćby to miało być wąchanie róż...
Poświęcić sobie chwilę uwagi, nie ignorować i nie zagłuszać własnych potrzeb,  "egoistycznie" zadbać o siebie samą - nie jest fanaberią i luksusem. Jest mądrością i szacunkiem wobec tej cennej osoby, którą jesteś.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz