niedziela, 28 grudnia 2014

O kochających za bardzo...

Kończę czytać książkę Robin Norwood "Kobiety, które kochają za bardzo". Autorka jest amerykańską psychoterapeutką specjalizującą się w terapii rodzin. Powodem sięgnięcia po tę lekturę były moje spotkania i rozmowy z kobietami w różnym wieku kochającymi za bardzo... Najkrócej można powiedzieć, że książka opisuje mechanizmy sprawiające, że kobiety angażują się bez reszty w destrukcyjne relacje z niedojrzałymi emocjonalnie mężczyznami. I nie chodzi o to, że kochają zbyt wielu mężczyzn, ale o to, że ich "miłość" do mężczyzny staje się obsesją rujnującą ich własne życie. Oczywiście, mogą się zdarzać również mężczyźni kochający za bardzo, choć wydaje się, że zjawisko jednak częściej dotyczy kobiet. Cóż - uwarunkowania kulturowo-obyczajowe...

Chciałabym się podzielić pewnymi myślami zaczerpniętymi z tej  - z pewnością kontrowersyjnej - lektury.
Jedna z tez stawianych przez autorkę brzmi : korzenie syndromu "kochania za bardzo" tkwią w dzieciństwie, które przebiega w rodzinie dysfunkcyjnej.
Oczywiście słyszeliśmy to określenie i mamy następujące skojarzenia: dom z problemem alkoholowym, rodzina patologiczna, nałogi, dysfunkcja społeczna ...
R. Norwood używa równolegle innego określenia - rodzina chora, która nie funkcjonuje prawidłowo. Główną cechą takiej rodziny jest to, że wszyscy jej członkowie sztywno odgrywają swoje role, a ich wzajemna komunikacja ogranicza się tylko do tych ról. 
W każdej rodzinie są role i to samo w sobie nie stanowi problemu.
Problem wynika z utraty elastyczności, czyli tego, że role stają się sztywnymi wzorcami, niezmiennymi. Stają się swego rodzaju sposobami na życie, zarówno w rodzinie, jak i poza nią. 

Chciałabym teraz  - po krótce - opisać najbardziej typowe role kobiet. Wzorce tych ról powstałe jeszcze w dzieciństwie często trzymają w  okowach dorosłe kobiety odbierając im radość i równowagę oraz uniemożliwiając podjęcie pełnej odpowiedzialności za własne życie.

WYBAWCA - tę rolę charakteryzuje nieustanne opiekowanie się innymi we własnym chaotycznym i/lub spustoszonym emocjonalnie życiu; opieka czyli kierowanie innymi, wpływanie na nich, żeby nie powiedzieć rządzenie nimi daje spokój i przynosi akceptację samej siebie. Kobiety - wybawcy postępują tak z członkami własnej rodziny, przyjaciółmi, współpracownikami...wszędzie...

PROKURATOR - to często zagniewana od dzieciństwa, szukająca odwetu, wojownicza kobieta, która zajmuje się przede wszystkim wyszukiwaniem błędów, wytykaniem ich i ustawianiem spraw i osób na właściwym miejscu... wymaga błagań o przebaczenie, może nie być tego świadoma, ale chce karać innych za bolesne chwile z dzieciństwa lub młodości.

OFIARA -jako dziecko była pozbawiona wyboru, tyranizowana, manipulowana, rozgrywana przez innych; była bezsilna, wydana na pastwę innych i tak przywykła do tej roli, że nie pomyśli nawet, że jako dorosła ma w sobie dość siły by się uwolnić...w tej słabości dorosłej kobiety często kryje się tyrania...

Każda z tych ról odtwarzana sztywno w dorosłości będzie determinować stosunki z innymi.
Zachęcam do rozprawienia się ze zbędnym bagażem przeszłości i wzięcia własnego życia w swoje ręce...




środa, 24 grudnia 2014

Boże Narodzenie 2014

Albowiem Dziecię nam się narodziło, Syn został nam dany, na Jego barkach spoczęła władza. Nazwano Go imieniem: Przedziwny Doradca, Bóg Mocny, Odwieczny Ojciec, Książę Pokoju. Wielkie będzie Jego panowanie w pokoju bez granic na tronie Dawida i nad Jego królestwem, które On utwierdzi i umocni prawem i sprawiedliwością, teraz i na wieki.

Księga Izajasza 9, 5-6




Najserdeczniejsze życzenia dla Was wszystkich czytających mojego bloga :)
Aby Ten, który nadchodzi zastał otwarte drzwi Twojego serca.

Aga

poniedziałek, 15 grudnia 2014

Najlepszy prezent dla dziecka - kochający się Rodzice

Gorączka przedświąteczna nabiera rozmachu. Wszyscy na wszelkie możliwe sposoby próbują tworzyć "magię" nadchodzących Świąt. Prezenty, choinki, dzwoneczki, "mikołaje" i sztuczny śnieg ze styropianu...bo ten prawdziwy nie raczył nawet poprószyć. Wszyscy myślą o upominkach. Rodzice kombinują jakim prezentem zaskoczyć swoje dzieci. No i sami wiecie co jeszcze :)

Drażni mnie mówienie o magii tych Świąt. Wolę prawdę o Bożym Narodzeniu.
I tak samo jak nazywanie go Gwiazdką lub  "tymi Świętami z prezentami" nie oddaje w najmniejszym stopniu, ani istoty, ani powodu ich obchodzenia. Tak samo nawet najbardziej wypasione prezenty, najbardziej zaskakujące i liczne nie zastąpią dziecku tego jednego najważniejszego i najcenniejszego podarunku, jakim zawsze są Rodzice, którzy się kochają w sposób odczuwalny i widoczny.
Rozpakowywany właśnie prezent daje chwilowe poczucie szczęścia, czasem spowoduje euforię albo eksplozję radości. Ale to potrwa i skończy się, a rodzina będzie nadal trwać ( lub nie...) poprzez miłość i przywiązanie.
Rodzice - jeśli chcecie na prawdę dobrze zadbać o swoje dzieci, uszczęśliwić je trwale, a nie tylko chwilowo - to zadbajcie o swoją relację małżeńską. Niech dzieci widzą Wasze wzajemne oddanie, troskę, przytulanie i trzymanie za rękę. Niech widzą nawet pocałunki i Wasze powroty z randek. Niech widzą pojednania po konfliktach, niech usłyszą, że mówicie sobie: przepraszam.
Niech to trwa, niech to trwa...




czwartek, 11 grudnia 2014

Małżeńskie randki czyli jak uszczęśliwić kurę (domową)?

Właściwie to dzisiejszy post jest dedykowany mężom. Choć pewnie jego odbiorcami będą kobiety. No bo który facet czytuje bloga pisanego przez kurę (domową) z myślą o innych przedstawicielkach jej gatunku? Małe szanse...
Jednak nie tracąc ducha spróbuję się zmierzyć z tematem. I będzie o randkach. Zacznijmy od definicji :

Randka to spotkanie dwóch osób mające na celu nawiązanie lub rozwinięcie znajomości, inicjowane z zamiarem stworzenia lub umocnienia relacji emocjonalnych, seksualnych lub małżeńskich pomiędzy uczestniczącymi w randce osobami.

Z definicji jasno wynika, że instytucja randek jest stworzona - nie tylko - ale przede wszystkim dla małżeństw ! Dlaczego ? Gdyż jedynie w małżeństwie może chodzić o umocnienie relacji w wymiarze emocjonalnym, seksualnym i małżeńskim równocześnie. W innych typach związków nie występują wszystkie te wymiary.
Powszechnie panujący pogląd i podejście są raczej takie, że po ślubie już się nie randkuje.
I choć większość tak uważa i tak praktykuje to WIĘKSZOŚĆ SIĘ MYLI w tej kwestii.
Randka jest przedłużeniem i podtrzymywaniem atmosfery romansu między małżonkami.
Randka to wyjątkowy czas dla wyjątkowej osoby. 
Randka to odskocznia i relaks dla małżeństwa.
Randka to jak dosypywanie przypraw do potrawy, żeby podbić jej smak.
Randka to swoisty powrót do przeszłości, tej zakochanej przeszłości i cieszenie się nią wciąż, aż do dzisiaj.
I teraz - uwaga - najmocniejsze :
Jeśli dwoje ludzi przeżywa ze sobą emocjonalną bliskość to wzbudza się w nich pragnienie bliskości fizycznej.
Ta zależność nie działa w drugą stronę. Bliskość fizyczna nie wzbudza automatycznie pragnienia bliskości emocjonalnej. A zwłaszcza - nie wzbudza go u mężczyzn. U kobiet tak, ale bez wzajemności...
Jeśli pragniesz zmiany, poprawy smaku w Twoim małżeństwie, radości, oddechu, romansu to koniecznie wybierz się na randkę. Nie odmawiaj nigdy - gdy mąż Cię zaprasza ! Wyjdź z nim z domu, zostaw dzieci, zostaw obowiązki, zostaw pracę...Rób to co najmniej raz w miesiącu. Potrzebujesz tego!
Zaraz potem nadal będziesz kurą (domową), ale o wiele szczęśliwszą :)



sobota, 6 grudnia 2014

Granice, rodzice, nastolatki - co o tym myśleć?

Granice właściwie ustanowione, zadbane i czytelne są dobre. Są potrzebne ludziom. I tym dorosłym. I tym nastoletnim. I tym młodszym.
A nastolatkom, które dojrzewają do bycia samym sobą, "odklejającym się" od Rodziców, które formują własne już nie-dziecięce JA, często przez zanegowanie wszystkiego co znali do tej pory - te zdrowe granice są wręcz niezbędne. Są potrzebne młodym ludziom do ich prawidłowego rozwoju psychofizycznego, moralnego i każdego innego.
Zewnętrzna reakcja nastolatka na granice może być różna i często jest nieprzychylna. Nastolatek oficjalnie zawsze powie, że nie lubi czegokolwiek, co jest mu narzucone. Ale wewnętrznie odbiera zdrowe granice zupełnie inaczej.
Mam wrażenie, że nastolatki w naszych czasach sprawiają większość problemów, nie dlatego, że taranują bez litości napotykane granice, że buntują się wobec wszystkiego co nakazane i zakazane. 
Wręcz przeciwnie, nastolatki same szukają granic, których potrzebują jako punktu odniesienia, jako podstawy poczucia bezpieczeństwa - a dookoła pusto i "róbta co chceta". To poszukiwania granic są takie dramatyczne.
Ci sami Rodzice, którzy hołdują idei rodzicielstwa bliskości, noszą niemowlaki  w chustach, dbają o ich wszechstronny rozwój i zrównoważoną dietę. W pewnym sensie "odpuszczają sobie" własne dzieci, gdy te osiągają wiek ok. 10 lat.

W tym miejscu, pragnę  uspokoić wszystkich tych Rodziców, którzy są oddani swoim nastolatkom,  tak jak byli oddani wcześniej - nie Was mam na myśli :)

Wzywam wszystkie matki i ojców nastolatków - nie zostawiajcie swoich dzieci w tym kluczowym etapie ich życia ! Pozostańcie przy nich emocjonalnie blisko. Nie odbierajcie: tego co robią? jacy trudni bywają? jako ciosy wymierzone w Was osobiście. To wasze nastoletnie dzieci w bezpiecznej, bliskiej relacji z Wami dojrzewają :)

Kochajcie ich i pozostawajcie konsekwentni.
Powodzenia życzę sobie i Wam z całego serca