piątek, 21 listopada 2014

Bezgranicznie...czyżby ?

Mówimy : kochać bezgranicznie, ufać bezgranicznie.
Czyżby?
Czy w ogóle istnieje jakieś "bezgranicznie"?

A granice ?
Granice mają chyba tylu zwolenników, ilu przeciwników?
Jedni, mówią o konieczności stawiania granic.
Drudzy mówią: Nikt mi nie będzie stawiał granic.

A co na to same "granice" ?
Są, po prostu  - są.
Istnieją tam, gdzie nikt ich nie ustawiał.
Funkcjonują, choć bywają niewidzialne.
Granice są.
Granice już istnieją, nie trzeba ich dopiero ustawiać.
Granice  można dostrzec.
Granice można zacząć rozpoznawać.
Należy o nie dbać, bronić swoich własnych i szanować czyjeś. Ot i cała tajemnica asertywności.
Zgłębiam temat granic od jakiegoś czasu, obszerniej będzie niebawem. Dziś tylko  zwiastun.

Tom się nafilozofowała :)




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz