Właściwie to dzisiejszy post jest dedykowany mężom. Choć pewnie jego
odbiorcami będą kobiety. No bo który facet czytuje bloga pisanego przez kurę
(domową) z myślą o innych przedstawicielkach jej gatunku? Małe szanse...
Jednak nie tracąc ducha spróbuję się zmierzyć z tematem. I będzie o
randkach. Zacznijmy od definicji :
Randka to spotkanie dwóch osób mające na celu nawiązanie
lub rozwinięcie znajomości, inicjowane z zamiarem stworzenia lub umocnienia
relacji emocjonalnych, seksualnych lub małżeńskich pomiędzy uczestniczącymi w
randce osobami.
Z
definicji jasno wynika, że instytucja randek jest stworzona - nie tylko - ale
przede wszystkim dla małżeństw ! Dlaczego ? Gdyż jedynie w małżeństwie może
chodzić o umocnienie relacji w wymiarze emocjonalnym, seksualnym i małżeńskim
równocześnie. W innych typach związków nie występują wszystkie te wymiary.
Powszechnie
panujący pogląd i podejście są raczej takie, że po ślubie już się nie randkuje.
I
choć większość tak uważa i tak praktykuje to WIĘKSZOŚĆ SIĘ MYLI w tej kwestii.
Randka
jest przedłużeniem i podtrzymywaniem atmosfery romansu między małżonkami.
Randka
to wyjątkowy czas dla wyjątkowej osoby.
Randka
to odskocznia i relaks dla małżeństwa.
Randka
to jak dosypywanie przypraw do potrawy, żeby podbić jej smak.
Randka
to swoisty powrót do przeszłości, tej zakochanej przeszłości i cieszenie się
nią wciąż, aż do dzisiaj.
I
teraz - uwaga - najmocniejsze :
Jeśli
dwoje ludzi przeżywa ze sobą emocjonalną bliskość to wzbudza się w nich
pragnienie bliskości fizycznej.
Ta zależność
nie działa w drugą stronę. Bliskość fizyczna nie wzbudza automatycznie
pragnienia bliskości emocjonalnej. A zwłaszcza - nie wzbudza go u mężczyzn. U
kobiet tak, ale bez wzajemności...
Jeśli
pragniesz zmiany, poprawy smaku w Twoim małżeństwie, radości, oddechu, romansu
to koniecznie wybierz się na randkę. Nie odmawiaj nigdy - gdy mąż Cię zaprasza
! Wyjdź z nim z domu, zostaw dzieci, zostaw obowiązki, zostaw pracę...Rób to co
najmniej raz w miesiącu. Potrzebujesz tego!
Zaraz
potem nadal będziesz kurą (domową), ale o wiele szczęśliwszą :)
Kura kurę zrozumie :-) Tylko gorzej z tymi naszymi kogutami... ;-)
OdpowiedzUsuń